Nasz Skowronek (Slingsby Skylark 2) wkrótce poleci
Autor Boris Kožuh, tłumaczenie Roman Kiełpikowski
Cztery lata temu zobaczyłem ogłoszenie o sprzedaży szkolnego szybowca Slingsby T-45 Swallow. Został zaoferowany przez Anglika za jedyne 500 funtów. Po dwóch tygodniach korespondencji i przesyłania zdjęć ktoś mnie wyprzedził. Właściciel napisał mi, że jest mu przykro, ale jeśli chcę mieć akurat zabytkowy szybowiec Slingsby, to ma ich jeszcze kilka – do wyboru mam nawet kilka typów. Oczywiście odpowiedziałem twierdząco i okazało się, że ma 23 szybowce. Powiedział, że jego warunki życia nieco się zmieniły i musi zmniejszyć liczbę swoich szybowców. Oczywiście były to głównie szybowce zabytkowe od angielskiego producenta Slingsby. Ponieważ oba moje poprzednie szybowce tego producenta były doskonałymi, zdecydowałem się na szybowiec Skylark 2 (T-41) z rozpiętością skrzydeł 48 stóp.

Początkowo korespondencja szła szybko. Ponieważ jego Skylark 2 nie latał przez jakiś czas, wydanie nowego Świadectwa Zdatności do Lotu (CofA) wymagało szczegółowego opisu tego, jak szybowiec był przechowywany i utrzymywany od ostatniego przedłużenia świadectwa. Więc go poprosiłem o opisanie tego wszystkiego, zrobienie corocznego przeglądu i uzyskanie nowego świadectwa zdatności do lotu, gdyż tak jak ja ma uprawnienia inspektora BGA. Obiecał mi to, wspomniał nawet kiedyś, że nawet nie zdejmował go z przyczepy przez te miesiące, odkąd dostał certyfikat. Wszystko wyglądało świetnie: samolot z certyfikatem i przyczepą za 500 funtów! Nie chciał nawet pieniędzy z góry, powiedział, że przekażemy mu je, gdy szybowiec będzie już w Słowenii.

Korespondencja o przejęcie szybowca ciągnęła się ponad półtora roku. Mieliśmy możliwość transportu z Anglii prawie bez opłat. Jednak Anglik udawał Anglika, odpowiadając na e-maile z kilkumiesięcznym opóźnieniem i w ogóle nie odbierał telefonu. Napisał przeprosiny, że pracuje za granicą, za każdym razem w innym miejscu i nie może dzwonić. Po kilku nieudanych próbach udało się jednak załadować otwartą przyczepę z szybowcem na ciężarówkę w Anglii. Dwa dni później szybowiec był w Škofja Loka.

Zaprzyjaźnieni strażacy ze Škofja Loka chętnie udostępnili nam miejsce w swoim garażu. Tu jednak kończy się historia sukcesu. Przyczepa mogła przejechać tylko dwadzieścia metrów od ciężarówki do garażu. Okazało się również, że w przyszłości może pozostać tylko w hangarze, jako stelaż na części szybowca. Szybowiec był w znacznie lepszym stanie, ale nie mógł od razu polecieć. A co najgorsze – nie było żadnych dokumentów. Nie było obiecanego certyfikatu, nie było książki lotów; krótko mówiąc, nie było ani jednej kartki papieru, nie mówiąc już o całej dokumentacji.

Od tego czasu poprzedni właściciel nie kontaktował się już z nami. Szybowiec bez papierów to po prostu stos drewna. Miło to oglądać, ale nie spełnia swojego zadania. Co zrobić z szybowcem, który nie może latać? Czy to w ogóle jest łatające urządzenie?
Napisałem list wyjaśniający sytuację do władz lotniczych w Anglii. Odpisali, że nasz Skylark 2 nie latał od 1991 roku i że nasz przyjaciel z Anglii nie był zarejestrowany jako właściciel. A my naprawdę chcieliśmy tylko jednego: latać. Ostatecznie udało nam się w Anglii zaakceptować nasz program napraw, oczywiście dzięki jednemu z najbardziej znanych mistrzów renowacji szybowców drewnianych, Jiřiemu Leníkowi. Zabraliśmy się do pracy. Jiři przybył do Škofja Loka i naprawił drobne uszkodzenia skrzydeł i kadłuba, poza tym nie było większych problemów.
Skrzydła wymagały jedynie drobnych napraw estetycznych, a kadłub został przewieziony do Czech. Wytwórnia szybowców HpH pozwoliła nam dokończyć renowację kadłuba w swoich warsztatach. W dowód wdzięczności nazwiemy przyczepę imieniem ich szybowców – „Shark”.

Usterzenia odrestaurował Jiři, bo my wtedy dopiero uczyliśmy się jak wykonywać takie prace. Odnowione czekają teraz na ukończenie kadłuba. Są przynajmniej w takim stanie, w jakim dawno temu opuściły wytwórnię, może nawet w lepszym. Wszystko, co robi Jiři, jest lepsze niż oryginał.

Lepszego nauczyciela niż Jiři, nie można by znaleźć na całym świecie. Podobnie jak autor książki Autostopem Przez Galaktykę, zaryzykowałbym stwierdzenie, że w całej Galaktyce takiego nie ma. Sam nie wiem, jak zasłużyłem na takiego przyjaciela. Znamy się od wielu lat.

Zdjęcie: nowe płótno…
Lepiej się poznaliśmy kiedy po raz pierwszy przywiozłem Olympię na zlot zabytkowych szybowców w Czechach. Od razu zaproponował, że naprawi kilka drobnych uszkodzeń w Olympii. Oferta była tak atrakcyjna, że przyjąłem ją bez wahania. W tamtym czasie nawet nie myślałem, że kiedyś będę uczniem u Jiřiego w szkole budowy i renowacji drewnianych szybowców. Jiři zabrał Olympię do domu, zrobił wszystko i od tamtej pory jest Olympia u niego mniej więcej na stałe na lotnisku Rana. Tam też z powodzeniem bierze udział w corocznych zawodach zabytkowych szybowców.

Olympia to jedyny przedwojenny szybowiec, który startuje w tych zawodach na Ranie. Jiři nawet kilka razy obleciał nią, jako jedyny całe zadanie. W tym roku zrobił bardziej gruntowny remont, ponieważ Olympia miała występować w Wenlock na igrzyskach olimpijskich w 80 rocznicę niezrealizowanego udziału w igrzyskach olimpijskich 1940 w Helsinkach.
Odnowienie kadłuba
W kadłubie były dwa mniejsze otwory wielkości orzecha włoskiego. Naprawiliśmy to podczas praktycznych zajęć w naszej szkole – oczywiście przy pomocy i pod nadzorem Jiřiego. Cały kadłub był pokryty płótnem. Usunęliśmy płótno i pokazało, że sklejka kadłuba jest w doskonałym stanie.

Wyszlifowaliśmy go do uzyskania gładkości i pokryliśmy rozcieńczoną żywicą epoksydową. Jiři wymienił wszystkie stalowe linki napędów sterów. Następnie całkowicie przeszlifowaliśmy kadłub. Teraz jest już pomalowany farbą podkładową. Następnym etapem było szlifowanie, a następnie szpachlowanie i ponowne szlifowanie. Na koniec lakierowanie końcowe. Wszystkie te fazy są jednocześnie tematami poszczególnych „semestrów” w naszej szkole budowy i renowacji szybowców drewnianych. Wydawało się, że skończymy do lata. Z powodu pandemii prace przerwano i Skowronek poleci dopiero latem roku 2021. Kiedy mówimy o naszym Skowronku, jedyne, co przychodzi na myśl, to niekończące się szlifowanie kadłuba. Tym słodszy będzie pierwszy lot!

Gdy tylko prace zostaną zakończone, nasz Skowronek znów wzniesie się w niebo.

Nedavni komentarji