Guinnes i optymizm

Boris Kožuh

Po moim powrocie z Nowej Zelandii zaczęliśmy regularnie holować samochodem. Stworzyliśmy nawet bazę danych prędkości dla wielu typów samochodów i żaglówek. Na bieżąco śledziliśmy prognozy wiatrowe. Przed każdym startem mierzyliśmy siłę i kierunek wiatru oraz z tabel określaliśmy wymaganą prędkość holowania. Niestety, byliśmy w stanie wykonywać te loty na lotnisku Sinj tylko przez krótki okres czasu, z powodu zazdrości i złej woli ze strony operatora lotniska (aeroklub Sinj). To była duża strata, bo lotnisko Sinj jest bardzo odpowiednie do holowania samochodem. Chociaż trawiasty pas startowy nie jest już taki, jak trzydzieści lat temu, nadal jest lepszy niż na większości innych lotnisk. Osiągaliśmy wysokość od 200 do 250 metrów i ani razu nie przydarzyło nam się żadne niebezpieczne zdarzenie.

Po holu za samochodem

Próbowaliśmy także holowania samochodem w Livnie. Lotnisko w Livnie jest krótkie i pozwala na wzniesienie się na wysokość zaledwie 100 metrów. Jednak znaleźliśmy rozwiązanie. Zbadaliśmy na piechotę teren po południowo-wschodniej stronie lotniska, w kierunku linii elektrycznej. Na terenie zupełnie nienadającym się do jazdy samochodem czy traktorem, nawet przy najmniejszej prędkości, znaleźliśmy około pięćdziesięciu metrów płaskiej powierzchni. Tam teren był na tyle płaski, że można było lądować i startować. Był jednak za krótki, aby wylądować lub wystartować nowoczesnym szybowcem. Ale my mieliśmy szybowiec T-31, szybowiec z prędkością startową nieco powyżej 50 km/h. Wystartowałem w holu za samolotem i wylądowałem na wyznaczonym polu, prawie pięćset metrów od progu pasa startowego. Przesunęliśmy szybowiec do początku tego małego pola i ręcznie wyciągnęliśmy linę holowniczą z progu pasa startowego do szybowca. Zatem samochód miał dla holu prawie cały pas startowy. W ciągu kilku dni startowaliśmy z tego pola około pięćdziesiąt razy. W każdym locie siedziałem w tylnej kabinie, bo długość pola wymagała bardzo precyzyjnego lądowania. Błąd w lądowaniu z pewnością oznaczałby poważne uszkodzenie szybowca. Wszyscy piloci, którzy byli na lotnisku, wystartowali w holu za samochodem w tak nietypowym terenie.

Lotnisko Livno

Chciałem osiągnąć większe wysokości. Na lotnisku Grobnik znaleźliśmy doskonałe warunki do holowania samochodem. Betonowy pas o długości 1600 metrów pozwalał na wysokości około 400 metrów. Po kilku sezonach na tym lotnisku i kilkuset wykonanych lotach, zaczęła mnie prześladować chęć na jeszcze większe wysokości. Jedną z możliwości było opuszczone lotnisko wojskowe Udbina w Chorwacji. Pas o długości 3300 metrów zapowiadał cudowne loty. Niestety w czasie naszych przygotowań lotnisko ponownie przejęło wojsko i dziś jest to poligon dla czołgów. Powinniśmy byli szukać dalej. W Lublanie otrzymałem niepewną obietnice, że taki start mógłby być możliwy na lotnisku pasażerskim Brnik, ale tylko w nocy. Musieliśmy więc szukać dalej. Wtedy po raz pierwszy pomyślałem: „Polecieć na wysokość tysiąca metrów”. W końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło. Kolega z Polski Roman Kiełpikowski zaprosił mnie na lotnisko Biała Podlaska, na którym lata jako instruktor. Tam wykonują wysokie starty za pomocą wyciągarki i przygotowują się do ustanowienia rekordu świata. I rzeczywiście, bardzo szybko dotarła wiadomość, że Roman osiągnął wysokość 1691 metrów, a miesiąc później (w środku zimy) inny pilot osiągnął 1852 metry. Od razu było dla mnie jasne, że muszę tam pojechać!

Wyczepienie na wysokości 1852 metrów

Odwiedziłem lotnisko w Białej Podlaskiej wiosną. Zmiękczony przez deszcz pas startowy pozwalał na loty do wysokość zaledwie nieco ponad tysiąca metrów. Wystartowałem za pomocą wyciągarki na krótszej linie i ustanowiłem rekord Słowenii wynoszący 1050 metrów. Wtedy nie było możliwe więcej. Ważniejsza od rekordowego lotu była dla mnie świadomość, że charakterystyka lotniska zapewnia niespotykane dotąd wysokości w holu za samochodem. W następnym roku przyjechaliśmy z dwoma szybowcami i wykonaliśmy około 40 wysokich holów w ciągu trzech dni. Do naszych prób wybraliśmy najlepszą możliwą kombinację: pomocniczy tor betonowy o długości 2400 m, przed którym znajduje się trawiaste pole o długości 2000 m.

W dwumiejscowym Bocianowi osiągnęliśmy w każdym lotu wysokości powyżej 700 metrów. Najwyższy lot na wysokości 756 metrów oznaczał już rekordową wysokość w holowaniu samochodem. Nie udało nam się osiągnąć takich wysokości z lżejszym jednomiejscowym szybowcem Olimpią, ponieważ Olimpia posiada hak automatyczny. Gdy kąt pomiędzy kadłubem szybowca a liną jest zbyt duży, hak sam wyczepi i przerwie hol. Ponieważ lotnisko pozwalało na jeszcze wyższe starty, zdecydowaliśmy się wrócić za rok z innym szybowcem.

Olimpia

W 2019 roku przyjechaliśmy ponownie, ale lepiej wyposażeni i z bardziej odpowiednim szybowcem. Był to zabytkowy szybowiec Zlin-24 Krajanek. Już pierwszego dnia osiągnęliśmy to, czego chcieliśmy, a nawet więcej. Tego dnia w każdym locie ustanowiony został rekord świata. Już w pierwszym locie Jiři Lenik osiągnął rekordową wysokość 943 m. Godzinę później Niko Slana wzniósł się na wysokość 1024 m.

Niko w Zlinie 24

Ten rekord „trwał” tylko godzinę, bo Jaroslav Florian ustanowił nowy rekord wysokości – 1050 m. Kolejną godzinę później przekroczyłem poprzednie wysokości i wspiąłem się na 1177 metrów. Ale byłem rekordzistą tylko przez pół dnia. Jeszcze tego samego wieczoru Jiři Lenik ponownie wystartował i wspiął się na końcową wysokość 1223 m. W kolejnych dniach zmienił się wiatr, przez co nie zbliżyliśmy się już do rekordowych wysokości.

Zlin 24 bije rekord świata

Ku naszemu wielkiemu żalowi, to samo spotkało lotnisko Biała Podlaska co i lotnisko Udbina. Lotnisko zostało ponownie przejęte przez wojsko i tym samym najlepszy teren do rekordowych wysokości (być może nawet w całej Europie) został bezpowrotnie utracony. Z optymizmem zgłosiłem próbę ustanowienia nowego rekordu w Księdze Rekordów Guinnessa. Teraz wiem, że będzie bardzo trudno to osiągnąć. Jednak w ciemności pojawił się przebłysk światła: pole na lotnisku Boleraz w pobliżu miasta Trnava na Słowacji.

Pole w pobliżu lotniska Boleraz na Słowacji

Teren jest jeszcze dłuższy, ale nie tak odpowiedni do holowania samochodem jak lotnisko w Białej Podlaskiej. Całe pole holownicze ma prawie osiem kilometrów długości, z czego ponad trzy kilometry jest na terenu lotniska. Samochód mógłby korzystać z części lotniska o długości ponad trzech kilometrów, a szybowiec znajdowałby się 2200 metrów za samochodem. W momencie ustanawiania poprzednich rekordów tor samochodowy miał długość 2400 metrów. W Trnawie odcinek ten będzie miał długość około 3500 metrów. Ponieważ na żadnej części nie ma asfaltu, weźmiemy jeszcze lżejszy i wolniejszy szybowiec, aby samochód mógł ciągnąć z mniejszą prędkością. Część terenu pomiędzy szybowcem a samochodem jest rzeczywiście gorsza, ale to nawet nie ma znaczenia – szybowiec jest już w powietrzu po około pięćdziesięciu metrach rozbiegu. Zima pokaże, na co pozwala ten teren. Wszystkie moje przygotowania mają na celu próbę wzniesienia się na wysokość ponad 1500 metrów. Posiadam linę Dyneema ø 3 mm o długości 2200 m, którą bez problemu możemy przedłużyć o kolejne pięćset metrów. Lina w poprzednich rekordowych lotach ważyła około 75 kg, a nowa lina waży zaledwie 20 kg, mimo że jest o 200 metrów dłuższa.

Morda vam bo všeč tudi...

Dodaj odgovor

Vaš e-naslov ne bo objavljen. * označuje zahtevana polja